Macie czasem takie dni, że wydaje Wam się, że Wszechświat sprzysiągł się przeciwko Wam? Ja tak! Wczoraj był taki dzień, na przykład. Od rana wisiało nade mną fatum. Wybiegłam z domu bez śniadania, przerażona, że spóźnię się na paznokcie, które
Na chwilę wyszło słońce! Wreszcie! Nawet nie wiecie, jak długo czekałam na ten moment. Nie omieszkałam z tego skorzystać, wyskoczyć na zdjęcia, naładować baterie (bo nie wiem czy wiecie, ale mój organizm ładowany jest za pomocą paneli słonecznych), pospacerować i zjeść
Wyglądam jak menel i zdaję sobie z tego sprawę. W takie szare dni czuję się całkiem usprawiedliwiona. Stawiam na wygodę i chcę, żeby moje ubrania były praktyczne. Moja parka nie odczuje spaceru z psem, ani ochlapania przez autobus. Czapka ochroni
Dziś znów jest szaro, buro i nic mi się nie chce. Przygotowując wpis doszłam do wniosku, że powinnam przestać przeklinać wiatr. Wszystko jest lepsze, niż ta szarówa, którą mamy zaszczyt ostatnio oglądać codziennie. Miałam wrzucić zdjęcia bez tekstu, ale Łukasz
Dziś nie będzie dorabiania ideologii do stylizacji. Mój komputer (tak jak moja grzywka) żyje własnym życiem. W tym momencie przeżywam szok, że pozwolił mi napisać "ż", zamiast zrobić z tego backspace bo w mailach mi nie pozwala. Niestety nie jestem
Pierwsze mrozy przywitałam jak należy - w gronie przyjaciół, na świątecznym spotkaniu w warszawskiej Galerii Mokotów. Razem z Kokorinoo i PaniAga rozkoszowałyśmy się smakiem szarlotki z cynamonem, spotkałyśmy Świętego Mikołaja, zaspokajając moje zdjęciowe kaprysy biegałyśmy po zamarzniętej trawie w poszukiwaniu
Do tej pory pisałam do Was, moi czytelnicy. Rozmawiałam z Wami na blogu, Facebooku i na Instagramie. Teraz będę tu pisać do Ciebie. Do każdego osobna. Po części dlatego, że nie wiem jak się zwracać, w końcu czytają mnie i
Kiedy wychodzisz rano z domu i nie masz zielonego pojęcia, czy będzie ciepło, czy zimno, albo czy nie będzie lało, wiało i czy nie rozpęta się huragan, sukienka maxi w neutralnym kolorze jest najlepszym rozwiązaniem. W takiej nigdy nie będzie
Po weekendzie pełnym wrażeń, spędzonym z moim cudownym, niezastąpionym dream team wylądowałam w pustym (niestety) mieszkaniu. Leżę na kanapie, w tv opowiadają o tym, kto zrzucił kilogramy, a kto się roztył. Po szybach ścieka obrzydliwy, zimny deszcz i szyderczo obwieszcza