Moja aktualna pielęgnacja włosów – jak dbam o bardzo długie włosy?
Gdybym prowadziła statystykę pytań, jakie zadają mi czytelnicy, jestem w 100% przekonana, że na niekwestionowanym pierwszym miejscu znalazło by się to, jak dbam o włosy i jak to robię, że są takie długie i zdrowe. Często prosiliście mnie o wpis o tym jak dbam o swoje włosy, a kiedy taki post się pojawił (zobacz: jak dbam o włosy) zostałam zjechana za to, że się nie znam, bo przecież każdy wie, że SLSy są be i że nie powinno się ich używać. Otóż, moi drodzy, ja używałam i mimo to moje włosy były w fantastycznej kondycji. Nie uważam się za eksperta w żadnej dziedzinie i na pewno nie będę próbowała się wymądrzać na temat jedynej słusznej drogi w dążeniu do czegokolwiek, nie ważne czy są to piękne włosy, idealny ślub, wychowywanie dziecka czy czyszczenie trampek. Na swoim blogu pokazuję jak ja rozwiązuje pewne kwestie i jakie są moje sposoby, lifehacki. Jeśli szukacie porad ekspertek dotyczących włosów, to będzie lepiej jeśli poczytacie blogi włosomaniaczek, bo one w tym temacie mają wiedzę zdecydowanie szerszą niż ja. Ja mogę tylko odpowiedzieć na najczęściej zadawane mi pytanie – jak ja dbam o swoje włosy i co robię, żeby wyglądały tak a nie inaczej.
Aktualizacja włosowa będzie pojawiała się na blogu co jakiś, bliżej nieokreślony czas. W podróży raczej trudno o konsekwencję w pielęgnacji, dlatego ostatnio w mojej łazience panuje jeden wielki misz masz. Dzisiaj przedstawię Wam produkty, których używam regularnie będąc w Phuket. Po powrocie do Polski mam natomiast zamiar testować różne produkty do włosów seriami i obserwować, jaki to będzie miało wpływ na ich kondycję i wygląd. Wróćmy jednak do aktualnej pielęgnacji.
Produkty, których używam podlinkowałam na końcu wpisu w interaktywnym boxie. Aby go zobaczyć musisz wyłączyć adblocka na mojej stronie.
Od zawsze podkreślam, że moje włosy to kwestia przede wszystkim genów, a także braku czynników destrukcyjnych, jak lubię je nazywać. Nigdy nie farbowałam włosów, prostowanie czy kręcenie loków występuje u mnie od święta a i z suszeniem jest u mnie tak, że wolę wstać wcześniej i pozwolić im wyschnąć naturalnie, niż męczyć się z suszarką i wyjść z domu z gorącą głową i rumianą twarzą. Wcale nie jest to spowodowane bzikiem na punkcie włosów. Nigdy nie lubiłam się suszyć tak samo, jak po kąpieli nie cierpię wycierać się ręcznikiem. Ot, zwykłe lenistwo, wolę zaczekać aż wyschnę. Tak czy inaczej wygląda na to, że brak gorącego powietrza korzystnie wpływa na moje włosy. Teraz jednak nie potrzebuję suszarki, bo gorące tajskie powietrze działa na podobnej zasadzie i myślę, że nawet temperatura jest podobna. Jedyny plus jest taki, że powietrze to jest dodatkowo wilgotne, więc nie wysusza moich biednych włosów na wiór. Mimo to moja tajska pielęgnacja różni się od europejskiej. Postawiłam na ochronę przed słońcem, nawilżenie i olejowanie. Zobaczcie!
Włosy myję raz na trzy dni, ponieważ przyzwyczaiłam do tego skórę głowy już kilka lat temu. Im częściej myjesz włosy, tym bardziej zmywasz z niej substancje odżywcze i natłuszczające, które mają za zadanie nie dopuścić do przesuszenia ich. Dodatkowo przy częstym myciu skóra głowy się broni i wydziela jeszcze więcej tych substancji, a my wpadamy w błędne koło. Oczywiście dziewczyny mieszkające w dużych miastach teoretycznie powinny częściej myć głowę, z uwagi na większy stopień zanieczyszczenia powietrza i osadzające się na nich pyły. Sami jednak oceńcie, co według Was jest dla Waszych włosów bardziej krzywdzące – zanieczyszczone powietrze które oblepia i tak Wasza płuca, nie tylko włosy, czy częste traktowanie ich środkiem chemicznym jakim jest szampon, powodując przy tym jeszcze częstsze przetłuszczanie się. Ja wolałam zostać przy swoim myciu raz na trzy dni. Jak widzicie na zdjęciu wyżej, trzymam się nadal swojej ulubionej szczotki Tangle Teezer, która jest idealna dla dziewczyn z problemem plączących się końcówek. Nie wyrywa, a czesanie dzięki niej to sama przyjemność. Gdyby nie ona, już dawno obcięłabym włosy, przysięgam. Teraz w dodatku jej ceny spadły, wydaje mi się, że ma to związek z dużą konkurencją. Zobaczcie (wyłącz adblocka na tej stronie i odśwież jeśli nie widzisz porównywarki):
[nokaut-offers-box url=’/produkt:tangle%20teezer.html/’ template=”carrusel”]
Szampon, który używam obecnie (to moje pierwsze opakowanie, do tej pory nie byłam wierna żadnej konkretnej marce dłużej niż 2 miesiące) poleciła mi Marta z urodaiwłosy. Dedykowany jest włosom suchym, zawiera olejki wygładzające i nawilżające. Moje długie włosy są po nim lśniące, gładkie i pachnące (chyba nawet wolałabym mniej gładkie). Silnie perfumowana odżywka L’oreal z serii z olejkiem kokosowym sprawdzała się doskonale w duecie z tym szamponem. Pachniała pięknie (już niestety się skończyła) dobrze nawilżała końcówki i ułatwiała rozczesywanie splątanych końców. Drugiego, czasem tylko trzeciego dnia na końce nakładam odżywczy olejek z tej samej serii, alby uniknąć przesuszeń i łamania się końcówek. Póki co sprawdza się dobrze, chociaż nie widzę spektakularnych efektów. Ot, produkt do końcówek. Myślę, że po powrocie do Polski wrócę do jedwabiu lub spróbuję czegoś zupełnie innego. Na zdjęciu razem z olejkiem do końcówek trzymam spray ochronny marki Phyto, który dostałam od Ani. Chroni on włosy nie tylko przed temperaturą, ale i przed chlorem, dlatego staram się używać go codziennie. Ułatwia mi to fakt, że pachnie obłędnie! Chętnie wypróbuję inne produkty tej marki, nawet kilka z nich czeka na mnie w Warszawie!
Ostatnia rzecz, jeśli chodzi o pielęgnację to olejek, który podobno można dostać tylko w Tajlandii – chumpathong olive oil. Jest to teoretycznie olejek do brody, ale ja nakładam go na włosy od połowy długości, na całą noc poprzedzającą mycie. Czasem smaruję nim też przesuszoną skórę (więcej o tym produkcie pisałam w tekście tajskie kosmetyki). To mój osobisty hit i mam zamiar zaopatrzyć się w zapas tego olejku do Polski. Nigdy wcześniej nie olejowałam włosów a tutaj efekt jest zdumiewający. Włosy są lśniące, odżywione i wyglądają jakbym właśnie wyszła od fryzjera. Postaram się przywieźć kilka sztuk dla swoich czytelników. Chcecie?
Produkty o których pisałam:
[nokaut-offers-box url=’/produkt:phyto-plage.html|/produkt:Timotei-szampon-precious-oils.html|/produkt:LOREAL%20Nutrifier%20Balsam%20(40%20ml).html|/produkt:LOREAL-Nutrifier-Odżywka-(150-ml).html|p:/mycie-wlosow/l-oral-professionnel-srie-expert-nutrifier-shampoo-250ml-3474636382835.html’ template=”carrusel”]
Gosia
Olejki są super! Dopiero niedawno zaczęłam przygodę z olejowaniem i zauważyłam różnicę – mam mniej rozdwojonych końcówek niż zazwyczaj. Ale niestety jestem zbyt leniwa, by olejować regularnie 🙁 Chętnie wypróbowałabym tajnego tajskiego olejku 😉