Top
  >  Ślub   >  Przymiarki sukien ślubnych – co warto wiedzieć

Jak wygląda wizyta w salonie sukien ślubnych? Kiedy trzeba zacząć poszukiwania i czego można spodziewać się po pierwszych przymiarkach?

Nadszedł wreszcie upragniony i przez wielu (szczególnie moje udręczone przyjaciółki) tak wyczekiwany dzień – podpisałam umowę i moja wymarzona suknia ślubna jest już formalnie moja! Podczas poszukiwań zwiedziłam tyle salonów i miałam na sobie tyle przeróżnych modeli, że aż kręciło mi się od tego w głowie. Czy żałuję? Ani trochę! Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ani w przypadku faceta, ani w przypadku sukni ślubnej. Swoje poszukiwania zaczęłam od wizji kreacji w stylu Berta Bridal, za którą nie zawołają mi 20 tysięcy złotych. Tego typu sukni w Polsce jest dość mało – wciąż najlepiej sprzedają się księżniczki zdobione koronką. W trakcie mierzenia próbowałam wszystkiego, mierzyłam koronkowe bezy, syrenki i suknie bardzo odważne, oryginalne. W pewnym momencie poszukiwań prawie podpisałam umowę na suknię, która była „wystarczająco podobna” do tej z moich marzeń. Jak dobrze, że rozum powiedział „nie!”. Dzisiaj będę spała spokojnie, nie poszłam na skróty, kilka salonów później znalazłam model w którym czuję się świetnie i który jest taki, jak sobie wymarzyłam.

Nie dość dobra, tylko świetna (dla mnie).

Póki mam jeszcze Waszą uwagę, zapraszam wszystkie przyszłe Panny Młode do mojej grupy na facebooku, gdzie wraz ze mną możecie przygotowywać się do ślubu i wymieniać radami. Razem lepiej!

Czego dowiedziałam się i czego nauczyłam się po tych wszystkich salonach sukien ślubnych? Chciałabym przynajmniej minimalnie ułatwić Wam proces szukania sukni ślubnej, który dla mnie osobiście był trudny i mało przyjemny, a wręcz męczący. Zebrałam kilka punktów, które pozwolą Wam z dystansem i spokojem podejść do pierwszej wizyty w salonie.

Kiedy zacząć poszukiwania?

Większość salonów twierdzi, że potrzebuje 6 miesięcy na sprowadzenie i dopasowanie sukni. Moim zdaniem dadzą radę też w 5 a nawet 4, a są przecież Panny Młode, które całe wesele zorganizowały w 3 miesiące. Tak więc – wszystko się da. Niemniej jednak radziłabym zacząć wycieczki po salonach około 7 miesięcy przed ślubem i dać sobie ten miesiąc lub dwa na poszukiwania, a salonowi czas na spokojne sprowadzenie wybranego modelu i przede wszystkim ewentualne poprawki. Na pewno nie polecam szukać sukni 2 lata przed ślubem! Widziałam już wiele rozpaczliwych postów przyszłych Panien Młodych, które kupiły suknię 2 lata wcześniej i zwyczajnie przestała im się podobać. W ciągu tak długiego okresu czasu może też diametralnie zmienić się Twoja figura, a co za tym idzie będą pasowały Ci inne modele sukien.

Do większości salonów musisz się umówić

Jeśli mieszkasz w większym mieście, raczej musisz liczyć się z tym, że do salonu sukien ślubnych nie wejdziesz z ulicy. Przez telefon należy umówić się na wizytę, podczas której do dyspozycji będziesz miała przymierzalnię i konsultantkę na godzinę. Najbardziej okupowane są godziny popołudniowe, do najpopularniejszych salonów czeka się w Warszawie nawet dwa tygodnie! Jeśli chcesz wejść bez kolejki, to jest opcja, że poprzednia klientka nie wykorzysta swojej pełnej godziny, tylko wyjdzie po 30 minutach (jak zazwyczaj robiłam to ja) i będziesz mogła wykorzystać drugą połowę jej czasu, ale nie masz nigdy gwarancji, że tak się uda. Zawsze też może być tak, że salon nie ma pełnego obłożenia i będą wolne konsultantki. Łatwiej dla wszystkich jest jednak zadzwonić i się umówić.

Przed wizytą

Mam nadzieję, że nie muszę tego nikomu mówić, ale powinnaś założyć czystą, cielistą bieliznę i użyć antyperspirantu. Ogolić pachy i nogi. No chyba że lubisz gdy obca kobieta smyra Cię po futerku i wącha Twój pot. Sukien nie wkładasz sama, tylko robi to konsultantka więc „ręce do góry” usłyszysz nie raz. Zostajesz w samej bieliźnie, a często w ogóle w samych majtkach, przygotuj się na to psychicznie. Nie mówię, żeby się stroić jak na pierwszą randkę ze śniadaniem, ale stringi z Kaczorem Donaldem osobiście zostawiłabym na inną okazję. Odradzam też mocny makijaż, ponieważ możesz pobrudzić suknie. W salonach są dostępne „dyżurne” szpilki, które wkłada się do przymiarek (suknie inaczej wyglądają, kiedy masz na sobie wysokie buty). Jeśli brzydzisz się wkładać obcych butów, weź swoje na obcasie. Dobrym pomysłem są też cieliste rajstopy, dzięki którym nie będziesz się czuła aż tak…goła i nie będziesz brzydziła się zakładać salonowych szpilek. Swoje „docelowe” buty do ślubu musisz mieć ze sobą dopiero na drugiej przymiarce, długo po podpisaniu umowy, ponieważ suknia będzie do ich wysokości cięta.

Upnij też włosy. Większość dziewczyn decyduje się iść do ślubu w upięciu lub koku, taka fryzura podczas przymiarek pozwoli Ci lepiej ocenić mierzoną suknię ślubną, a włosy nie będą rozpraszać ani przeszkadzać.

Na stronie nie ma cen

Jeśli masz określoną kwotę, jaką możesz wydać na sukienkę i ani złotówki więcej, to od razu poinformuj o tym konsultantkę. Unikniesz rozczarowania i nie usłyszysz, że suknia w której się zakochałaś kosztuje 15 tysięcy złotych (ta z powyższego zdjęcia kosztuje 12.000). W salonach denerwuje mnie to, że nigdzie na stronie internetowej nie ma podanych cen. Upatrujesz sobie jakiś model w Internecie i dopiero na miejscu okazuje się, jaka jest jego cena. Moim zdaniem to duże utrudnienie i marnowanie czasu przyszłej Panny Młodej. Można się na tym przejechać w dwie strony: widzisz olśniewającą suknię w Internecie, a na miejscu okazuje się, że kosztuje niecałe 3 tysiące do negocjacji i taka też jest jej jakość (bardzo średnia). Albo druga opcja: idziesz przymierzyć ładną sukienkę, a potem tydzień zastanawiasz się, czy faktycznie jest warta 7800 zł. Dlaczego nie napisali tego na stronie? Argumentem przemawiającym za tymi praktykami jest fakt, że ceny nie są sztywne i zazwyczaj można trochę się potargować. Warszawski Salon White ma na stronie podane przedziały cenowe, które dotyczą sukni poszczególnych projektantów.

Suknie w salonie są na Ciebie za duże lub za małe

W salonie sukni ślubnych jest zazwyczaj tylko jeden rozmiar z każdego modelu. To są drogie rzeczy moje Panie, nie trzymają tam pełnej rozmiarówki. Zazwyczaj więc wciskasz się w za małą sukienkę, albo upinają na Tobie 10 razy za dużą. To są modele poglądowe, przymiarkowe i musisz wykazać się odrobiną wyobraźni, żeby zobaczyć siebie w sukni która będzie dopiero na Ciebie dopasowywana czy szyta. Podczas przymiarek to normalne, że tu Ci odstaje, tam się nie układa, a gdzieś indziej spada. Przykładowo wszystkie modele sukien ślubnych w Pronovias w Warszawie są w rozmiarze 42/44, aby dać szansę na przymiarkę Paniom o większym rozmiarze. Niestety powoduje to fakt, że mniejsze dziewczyny jak ja, topią się w sukniach. Coś za coś!

Nie musisz wiedzieć, czego chcesz, ale licz się z tym, że proces poszukiwania znacznie się wydłuży

Na pewno przed wizytą w salonie warto pooglądać sobie różne oferowane przez nich modele sukien online. Na pierwszą przymiarkę idź jednak la luzie, niech ekspedientki pokażą Ci różne modele, przymierz nawet takie, których nie bierzesz pod uwagę. Ja miałam na sobie syrenkę i tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że takiej nie chcę. Spotkałam natomiast przyszłą Pannę Młodą, która patrząc na mnie stwierdziła, że żałuje, że nie przymierzała tiulowych księżniczek, bo teraz już przyszła po odbiór swojej prostej muślinowej i trochę w sumie żałuje. Pewnie spodoba Ci się kilka różnych, a ślub jest niestety jeden. Takie życie, musisz zdecydować się na tą, w której podobasz się sobie najbardziej! Nie miej jednak ciśnienia, żeby przy pierwszej wizycie w salonie znaleźć „tę jedyną” bo moim zdaniem takie akcje są mocno przereklamowane. Daj sobie czas! Czasem warto szukać dłużej.

Im więcej mierzysz tym masz większy mętlik w głowie

Trochę prawda, trochę ściema. Fajnie za trzecim razem trafić na ideał, ale jeśli tak jak ja masz wyższe wymagania, to niestety jest to mało prawdopodobne. Pod koniec wycieczek do salonów podobało mi się kilka sukien i faktycznie nie jest tak, że dałabym sobie obciąć rękę za to, że ta moja jest faktycznie ideałem. Ale czy byłabym szczęśliwsza, gdybym kupiła pierwszą, która mi się podobała? Na pewno nie! Po raz kolejny powtarzam: daj sobie czas, rozważ różne opcje.

Zwróć uwagę na stan sukni w salonie

Kwestia sporna, bo z jednej strony, tak jak mówiłam, w salonie wisi jeden egzemplarz każdego modelu sukni, jaki oferują. To znaczy, że popularna sukienka może być mierzona nawet kilka razy w tygodniu. Ma prawo się zużyć z czasem. ALE z drugiej strony klientki za bardzo nawet tych sukni nie dotykają. Wkłada ją na Ciebie konsultantka, ty robisz dwa kroki, po czym suknia jest z Ciebie zdejmowana. Jest ryzyko, że zaciągniesz ją na dolne obcasem, bo jest za długa. Moim zdaniem natomiast, zjawiskiem totalnie nie do przyjęcia jest fakt, że suknia która w salonie wisi niecały rok, wygląda jakby wyciągnięto ją ze śmietnika. Mierzyłam suknie z kolekcji 2017, które były literalnie w strzępach. Nadawały się do Warszawskiej edycji Trash the dress! I to nie były suknie za 2000 zł (tylko za 6000). Zastanów się, czy jeśli takie dziury powstały w skutek mierzenia sukienki, to ona jest w stanie wytrzymać wesele, tańce, kontakt z bukietem, pierścionkiem zaręczynowym, bransoletką, uściskami gości czy tańce z dziećmi oraz dotrwać do sesji plenerowej w stanie nadającym się przynajmniej do fotoszopowania. Pomijając już fakt, że gdybym kupiła sukienkę za 6000 zł, to chciałabym ją sprzedać przynajmniej za 3 kafle.

Nie można robić zdjęć, ani kręcić filmików

Ten zwyczaj salonów wciąż mocno zaskakuje przyszłe Panny Młode. W Salonach zazwyczaj nie można robić zdjęć ani nagrywać filmików. Dopiero po podpisaniu umowy możesz strzelić sobie fotkę w tej jedynej. Panie ekspedientki pilnują Cię jak ochroniarze w Rossmannie i wszczynają alarm przy każdym wyciągnięciu telefonu. To bardzo kontrowersyjna praktyka, bo w końcu każda dziewczyna chciałaby sobie obejrzeć na spokojnie zdjęcia i porównać, w której sukni wygląda najlepiej. Dodatkowo fotki z przymiarek wrzucane na kanały społecznościowe czy grupy na Facebooku to świetna reklama dla salonów i to w dodatku zupełnie za free. Dlatego salony idące z duchem czasu nie zwracają uwagi dziewczynom robiącym sobie zdjęcia w ich sukniach, albo nawet same proponują, że konsultantka zrobi zdjęcie. Przedpotopowe salony argumentują, że boją się odszywania (kopiowania) ich sukien, bo panny młode robią sobie zdjęcia w kreacjach, po czym idą do krawcowej i szyją ten sam model taniej. To kiepski argument zważywszy na fakt, że zdjęcia sukien są umieszczane w doskonałej rozdzielczości w Internecie, więc żadna krawcowa nie powinna mieć problemu z odszyciem sukienki na podstawie zdjęć katalogowych. Po drugie gdyby się uprzeć, można wziąć swoją krawcową na przymiarki do salonu i przedstawić jako mamę, niech się przyjrzy. Można? Można. Pracownice salonów argumentują też swoje decyzje tak, że suknie w salonie są niedopasowane i zdjęcia na klientkach robią im antyreklamę, co moim zdaniem jest równie głupie, bo każdy kto jest zainteresowany tematem sukni wie, że te suknie do mierzenia idealnie leżeć nie będą, a wręcz ciekawy model wstawiony na ślubną grupę wsparcia może przyciągnąć uwagę kolejnych potencjalnych klientek.

Moja rada? Nie pytaj się, tylko weź koleżankę która zrobi Ci ostre zdjęcia nie rzucając się w oczy. Ja mam zdjęcia prawie ze wszystkich salonów w jakich byłam.

Opłata za przymiarkę

To nawet mnie zwaliło z nóg. Za przymiarki droższych modeli sukien, niektóre salony liczą sobie opłatę! W salonie Madonna w Warszawie płaci się za przymiarkę Berty, niestety nie miałam przyjemności tego doświadczyć, więc nie wiem ile. Podobno jest to opłata za sprowadzenie sukni z innego miasta. Jeśli jesteś w Madonnie i bez uprzedzenia powiesz, że chcesz przymierzyć Bertę, a oni Ci ją przyniosą, to prawdopodobnie mierzysz podróbkę, odszytą suknię. To informacja od konkurencji, więc zupełnie niesprawdzona. Patrząc na ceny używanych sukien ślubnych po wpisaniu „Berta Madonna” można jednak stwierdzić, że faktycznie niektóre suknie nie są oryginalne.

Jesteście tu jeszcze? Kto dotrwał do końca? Koniecznie dajcie mi znać, co Was zaskoczyło i czy macie coś do dodania! Piszcie w komentarzach, mam nadzieję, że mój tekst wsparty Waszymi wypowiedziami będzie przydatny dla dziewczyn, które dopiero szukają swojej jedynej!

 

Dziękuję Madzi, za to że dzielnie chodziła na większość przymiarek, Ani Aniamaluje za cierpliwość i spostrzegawczość podczas poszukiwań, Ani Apieceofanna za pomoc w odkryciu Tej Jedynej oraz Oli za nieustanne wsparcie psychiczne. Bez Was nie przebrnęłabym przez to szaleństwo! (tak, czuję się jakbym napisała książkę).

 

Comments:

  • Wiktoria

    3 stycznia, 2018

    Mam dopiero 21 lat i jeszcze nie w głowie mi był ślub i taka tematyka ślubna, ale po przeczytaniu tego wpisu, nie mogę się już doczekać aż przyjdzie moja kolej. ? Szczerze gratuluję podjętej decyzji ❤️ Na pewno będziesz wyglądała przepięknie!! ????

    reply...
  • Aga

    3 stycznia, 2018

    Dziękuje Ci kochana za ten post 🙂 Co prawda jesteśmy dopiero na etapie wyboru sali ale z pewnością Twój wpis pomoże mi w niedalekiej przyszłości. Buziaki :*

    reply...
  • Magda

    4 stycznia, 2018

    Idąc na poszukiwania do drugiego salonu w jakim byłam, totalnie zdziwił mnie fakt, że moje dziewczyny mogły mi robić zdjęcia bez żadnego problemu ! Po wizycie w 1 salonie, gdzie kategorycznie zabroniono zdjęć (mimo, że na swojej stronie mają po kilka ujęć każdej sukni) byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Oczywiście w kolejnym był ten sam problem.
    Naprawdę nie rozumiem czemu to jest takie problematyczne – w końcu – tak jak napisałaś wyżej – to idealna reklama dla salonu.
    Ja swoją suknię znalazłam w tym drugim salonie, mimo że to była dopiero 4 czy 5 którą mierzyłam w ogóle. Moim zdaniem od dziewczyny zależy kiedy znajdzie suknie – niektóre po kilku a inne po kilkunastu czy kilkudziesięciu przymierzeniach. Ale warto przymierzyć każdy rodzaj i zweryfikować swoje upodobania 🙂

    reply...
  • Ala

    4 stycznia, 2018

    Sama też jestem w trakcie wybierania „tej jedynej” i muszę przyznać, że przed zaręczynami w życiu nie spodziewałam się takiego szaleństwa! Po pierwsze: trwa to dłużej niż zakładałam. Po drugie: na początku wiele rzeczy mi się podobało, a dzisiaj naprawdę trudno mnie zaskoczyć. W pewnym momencie miałam już tak dość tych przymiarek, że musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, bo miałam wrażenie, że jeśli przymierzę jeszcze jedną suknię ślubną, to wyjdę z siebie. Poza tym, paraliżująca była dla mnie myśl, że mam wydać tyle kasy na jeden ciuch! Swoją drogą, czy to nie okropne, że suknie za kilka tysięcy potrafią być kiepskiej jakości? Zdarzało mi się, że po dwóch minutach w jakiejś sukni miałam czerwoną, podrażnioną skórę :/ No i bardzo denerwował mnie zakaz robienia zdjęć: podobnie jak Ty, uważam, że jest kompletnie nielogiczny, a z własnego doświadczenia wiem, że u mnie większe szanse na ogół miały sukienki, które mogłam sobie później przypomnieć (po wizycie w kilku salonach jednego dnia naprawdę można przestać wierzyć własnej pamięci) i na spokojnie obejrzeć, jak się w nich prezentowałam. Na szczęście teraz jestem blisko podjęcia ostatecznej decyzji, ale przyznam, że nie było łatwo 😉

    reply...
      • Ala

        4 stycznia, 2018

        I to zdziwienie: „jak to, nie wybrałaś od razu w pierwszym lub drugim salonie? A co to za filozofia, wybrać sukienkę?”

        reply...
          • Ala

            4 stycznia, 2018

            Często pewnie tak jest. Ale bywa i tak, że najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy nigdy nie wybierali sukni ślubnej. Albo ci, którzy robili to w zupełnie innych czasach. Niestety, np. ceny w branży ślubnej zmieniają się z roku na rok i ktoś, kto brał ślub choćby 10 lat temu ma informacje jak z innej epoki.

  • Agnieszka

    4 stycznia, 2018

    Jestem zaskoczona, że szukanie sukni ślubnej to taka skomplukowana operacja. Na moją logikę sukienka to sukienka, wiadomo, że ślubne kreacje potrafią kosztować kilka miesięcznych pensji, więc zrozumiałe jest, że pracownicy salonu asystują klientkom przy przymiarkach, żeby suknie się nie wybrudziły ani nie poniszczyły, ale fakt, że nie można zrobić sobie zdjęć, trzeba się umawiać telefonicznie, a na stronach internetowych nie ma choćby przybliżonych cen… Odechciewa się szukania tej wymarzonej, ja kupiłabym pierwszą, kóra nie byłaby 'meh’. Podziwiam Twoją wytrwałość.

    reply...
      • Ala

        4 stycznia, 2018

        Ja wyszłam z założenia, że mam tylko jedną szansę, żeby ubrać się tak pięknie. I mam w nosie to, co powiedzą inni (nawet wiem, że część osób uzna, że moja suknia jest zbyt skromna, bo tylko beza jest godna prawdziwej panny młodej), ale nie odmówię sobie tej frajdy. Zwłaszcza, że to może być ostatni raz, kiedy będę mogła wydać taką sumę na ciuch – kurczę, suknia z dość niskiej półki kosztuje więcej niż moje ostatnie wakacje! 😛 Wobec czego mam nadzieję, że założenie TEJ sukni w TEN dzień wynagrodzi mi wszystkie trudy. Zresztą organizowanie ślubu i wesela składa się z wielu upierdliwych kwestii, które zajmują więcej czasu, niż bym się spodziewała…

        reply...
  • Aga

    6 stycznia, 2018

    Kurcze, jeśli na zdjęciach nie jesteś w „swojej” sukience, to muszę przyznać, że trochę Ci zazdroszczę – wyglądasz przepięknie w każdej z nich! 🙂

    reply...
  • 8 stycznia, 2018

    Ta sukienka ze zdjęcia jest zabójcza, wyglądasz w niej nieziemsko *,*

    reply...
  • TeżAleksandra

    8 stycznia, 2018

    Poszlam na pierwsza przymiarke na spontanie. Raczej jako osoba towarzyszaca przyjaciolce. Stwierdzilam, ze skoro z nia tam bede to tez przymierze skoro za miesiac sama rozpoczne poszukiwania sukni. Mocno sie zdziwilam jak okazalo sie ze w sumie to nic na mnie nie lezy ok. A przeciez sukienek w salonie na peczki. Po drugiej wizycie w salonie bylam o krok od odwolania slubu. Suknie w rozmiarach 36. Wszystkie na mnie za male. Zero wyobrazenia jak te suknie beda lezaly na mnie w moim rozmiarze. Dopiero w 3 salonie sie podbudowalam i znalazlam wlasciwa ? Na szczescie zawsze trafialam na mile panie,ktore mialy anielska cierpliwosc ? Dla mnie to byl horror i ciesze sie, ze mam to juz za soba. Boje sie jak beda wygladac dalsze przygotowania ?

    reply...
  • 8 stycznia, 2018

    Zaskoczyła mnie uboga rozmiarówka sukienek do przymierzenia! Sądziłam, że raczej prędzej znalazłaby się jakaś sukienka w rozmiarze petit, niż większy gabaryt. Poszukiwania i przymiarki jeszcze przede mną 🙂

    reply...
  • ania

    10 stycznia, 2018

    W zeszłym tygodniu byłam na 2 wizytach w komisach sukni ślubnych w Warszawie. Salonów nawet nie brałam pod uwagę ze względu na budżet. Jestem rozczarowana tym, jak większość sukienek jest toporna, sztywna, niewygodna, ciężka i z mało przyjemnych materiałów 🙁 Nawet te, które stylizowane są na lekkie, delikatne – w ogóle się tak w nich nie czułam… A były to suknie raczej wiodących marek, z tym że używane. Nie wyobrażam sobie w ogóle założenia czegoś takiego na ślub w lipcu, kiedy mogę się spodziewać upału. Na szczęście są pojedyncze wyjątki, które trzymają mnie przy nadziei. Ale właściwie swój cel osiągnęłam, bo zmierzyłam jedną wypatrzoną sukienkę, utwierdziłam się w podejrzeniach, że w czym takim będę się dobrze czuć, odszukałam kilka sztuk na olx i pewnie kupię moja suknię jeszcze kilka stów taniej niż w tym komisie 🙂 Tak że generalnie warto się przejść do salonu/komisu i zmierzyć kilka modeli, ale w moim przypadku było to dość frustrujące doświadczenie…
    Chyba najważniejsze, żeby być ubranym a nie przebranym i wybrać coś, w czym czujemy się sobą 🙂

    reply...
  • Ala

    10 stycznia, 2018

    Powiedz mi jeszcze jedną rzecz – widzę, że masz mniej więcej podobne podejście i doświadczenia do mnie, więc jestem ciekawa, jak to u Ciebie było. Czy po tych wszystkich wizytach w salonach w końcu znalazłaś suknię, o której od razu wiedziałaś, że to jest TO, czy może miałaś dylemat i wybrałaś trochę z rozsądku, z tego, co jest?

    reply...
      • Ala

        11 stycznia, 2018

        A ile było mniej więcej tych salonów? Miałaś już wcześniej jakąś swoją wizję tego, jak miałaby wyglądać suknia (a jeśli tak, to na ile Twoja docelowa się z nią pokrywa)?

        reply...
  • PM

    12 stycznia, 2018

    Hej, nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Twoją suknię <3 Bierzesz ślub kościelny czy może cywilny w plenerze? Od tego też pewnie zależy kolor, krój i ogólnie wygląd sukni. Mnie najbardziej się podobają suknie w stylu boho, ale niestety takie mi słabo pasują, smuteczek 🙁

    reply...
  • 25 maja, 2018

    Wybór sukni ślubnej to długotrwały proces, który kosztuje wielu nerwów i czasu. Dlatego warto szukać sprawdzonych i polecanych salonów ślubnych! ; )

    reply...
  • 29 maja, 2018

    Szkoda, że niektóre salony nie idą z duchem czasu w kwestii podejścia do klientki w salonie. Brawo brawo za wytrwałość! ; )

    reply...
  • Dominika

    28 kwietnia, 2019

    Warto zauważyć, że zgodnie z UOKiK w salonach MOŻNA robić zdjęcia sukien, a takie zakazy są nielegalne

    reply...
  • Karolina

    5 lipca, 2019

    We Wrocławiu już miesiąc przed nie znaleźli dla mnie wolnego terminu na przymiarki u Agnieszki Światły, więc myślę, że dwa tygodnie to może być nawet mało w oczekiwaniu na termin… Zaskoczyło mnie, że nie można robić zdjęć w niektórych salonach :o.. przymiarki jeszcze przede mną, więc mam nadzieję, że nie będą robić takich problemów. W jednym salonie chcieli żebym do końca tego tygodnia zapłaciła 100 zł za możliwość przymiarek w sobotę! (Flossmann we Wrocławiu) potem jeśli wybierze się u nich suknie to odliczają tą kwotę od kwoty zakupu, ale jeśli nie to przepada. Zastanawiam się ile osób mogę ze sobą zabrać na takie przymiarki. Wszystkie moje koleżanki są bardzo podekscytowane i chcą być ze mną, ale póki co wyszło mi 7 osób… nie jestem w stanie im powiedzieć, że nie mają nie iść, ale nie wiem co na to salon

    reply...
  • M

    27 sierpnia, 2019

    Jak dobrze, że są dziewczyny takie jak Ty! Jestem zszokowana faktem, że nie można robić zdjęć! Kiedy ja się właśnie na to nastawiam! Jak mam się potem zdecydować?! Co za idiotyzm! Dzięki wielkie za wszystkie rady❤️

    reply...

post a comment