Słynna na cały świat szczotka Tangle Teezer, jak większość z Was już wie, skradła moje serce prawie trzy lata temu. Od tamtej pory absolutnie nigdy się z nią nie rozstaję i nie wyobrażam sobie powrotu do „zwykłych” szczotek. Tangle Teezer służy do profesjonalnego rozczesywania włosów, wykorzystywany jest w wielu salonach fryzjerskich. Ogarnia zarówno suche jak i mokre włosy nie ciągnąc, nie wyrywając i nie łamiąc ich. Po kilku latach stosowania zauważyłam widoczną poprawę kondycji włosów, głównie końcówek. Ale dziś nie o tym, w końcu to nie wpis o TT, a o jego podróbkach.
Jak zapewne wiecie, na rynku pojawiło się tysiące replik TT. Jedne lepsze, inne gorsze. Postanowiłam przetestować chociaż kilka z nich, żeby dać Wam znać czego warto się wystrzegać. Niestety nie mam żadnej szczotki stricte podróbki z logowaniem (tak, chińczycy podrabiają nawet szczotki do włosów), gdyż tym razem Aliexpress zawiodło i akurat podróba nie dotarła. Wracając do tematu, do jakich wniosków doszłam?
Niebieska szczotka pochodzi z Biedronki i była dodatkiem do tabletek ze skrzypem. Jej kształt wiernie oddaje TT, niestety włoski są twarde i sztywne. Nie nadaje się do masażu głowy, chociaż z rozczesywaniem jako tako sobie radzi. Nie posiada żadnych kulek ani zniekształceń na ząbkach, dzięki temu nie niszczy struktury włosa i ogólnie spełnia swoje zadanie. Wyrywa „na oko” nieco więcej włosów niż produkt oryginalny. Po kilku użyciach sprezentowałam ją mojemu psu i wróciłam do oryginału. Podobnie rzecz się ma z „Tame Tangles”, którą przywiozłam w tym roku z Anglii. Jest calusieńka zrobiona z taniego plastiku, lekka, nie trzyma się jej tak dobrze jak opływowego Teezera. Również nie nadaje się do masażu głowy. Wrzucę ją do torebki, chociaż boję się, że twarde ząbki zwyczajnie się wyłamią. Najważniejszym (no może nie najważniejszym, ale tak samo ważnym jak kształt ząbków) elementem tej szczotki jest materiał z jakiego jest wykonana. Tani plastik nie będzie spełniał swoich funkcji tak samo jak miękkie, gumowate włoski TT. Połamane ząbki mogą uszkodzić włosy, to w końcu wystający plastik.
Powyżej widzicie oryginalną szczotkę użytkowaną przeze mnie na okrągło przez prawie 3 lata. Wyblakła, kilka ząbków odpadło a inne się powyginały, co poskutkowało decyzją o zakupie nowej. Kosztowała mnie 41 zł w Rossmannie, ale da się kupić taniej, nawet w Hebe. Niestety spieszyło mi się, więc nie wybrzydzałam ani przy cenie, ani przy kolorze. Jeśli czytacie mojego bloga chociaż kilka miesięcy, to znacie mój stosunek do podróbek. Po ostatniej dyskusji na fejsie nie mam ochoty walczyć z wiatrakami, więc jeśli należycie do grona wiernych fanów podrabianych produktów, to śmiało. Uważajcie tylko na trzy rzeczy: ząbki muszą uginać się pod palcami, to nie grabie + muszą być ułożone w takich równych szeregach jak na zdjęciu wyżej + nie może być na nich żadnych nierówności ani tym bardziej kuleczek na końcach! Ja oczywiście zostanę przy swoim. Oryginalna szczotka jest najlepsza, służyła mi długo i bez zarzutu, więc moim skromnym zdaniem wydatek rzędu 40 zł raz na trzy lata nie jest tak znaczący i nie warto zawracać sobie głowy tańszymi odpowiednikami, które jak już mówiłam, nie umywają się do TT.
A Wy jakiej szczotki używacie?
iza
Ja mam TT kompaktową, ale nie jestem w niej w 100% zadowolona. Używam praktycznie tylko jej, bo jest lepsza od szczotek z ząbkami, ale nigdy mi się nie udało rozczesać nią mokrych włosów – kiedy miałam długość do talii, ani kiedy miałam długość do ucha. Odczuwam również szarpanie i łamanie włosów… słyszałam jednak, że kompakt jest gorszy od zwykłego TT, zatem chyba w końcu muszę kupić sobie tę większą wersję i porównać 🙂
Aleksandra Najda
O patrz, a ja własnie nie miałam nigdy kompaktowej! Moja mokre czesze super.
Kasia
Słyszałam o tej szczotce wiele opinii. Jedne wychwalające pod niebiosa, inne bardzo krytyczne, jednak zawsze po dłuższej rozmowie wynikało, że każda z opinii była poparta niezbyt długim użytkowaniem. Dlatego w sumie cieszę się, że tutaj trafiłam, bo testowanie szczotki przeszło 3 lata to już jest konkret. Generalnie sama nie jestem jeszcze przekonana, bo sama lubię szczotki „jak najbliższe natrze” – staram się wybierać z naturalnym włosiem etc. Różnie z tym bywa, jednak szczotka, którą mam już jakiś dłuższy czas (pewnie już ponad 2 lata) coraz bardziej mnie rozczarowuje i rozglądam się za czymś co może nie będzie mnie okradać z takiej ilości włosów jak mój obecny „pielęgnator”…
Aleksandra Najda
Zawsze chciałam spróbować takiej z naturalnego włosia ale miałam wrażenie, że nie da się tym rozczesać kołtunów 😀 prawda?
Kasia
Nie zdarzyło mi się nie rozczesać włosów. Z tym, że muszę wspomnieć że używam dosyć sporą ilość olejków do włosów, co samo w sobie wspomaga rozczesywanie. Wydaje mi się, że trafiłam teraz na jakąś wadliwą szczotkę, która jakoś w stosunku do swoich poprzedniczek wypada kiepsko (bo się nie kupiło tam gdzie zawsze tylko na szybko w drogerii..).
Na pewno zaletą takich naturalnych szczotek jest to, że czesanie nimi jest przyjemne :), włosy są takie „uporządkowane” – końcówki nie uciekają na boki, włosy ładnie się układają. Ja zauważyłam poprawę od kiedy przerzuciłam się ze zwykłych szczotek do włosów na naturalne. Szczególnie jeśli chodzi o rozdwajające się i łamiące końcówki czy elektryzowanie. Osobiście bardzo lubię, z tym, że dużo słyszałam o TT i się zastanawiałam nad nimi.. ? Ale chyba jeszcze to muszę przemyśleć 🙂
Aleksandra Najda
Myślę, że warto spróbować! Tym bardziej, że rozczesuje mokre włosy i również jest to baardzo przyjemne 🙂
paula
Są szczotki z naturalnego włosia z dłuższymi plastikowymi ząbkami i bez problemu sie rozczesuje długie włosy 🙂
Anonim
Uwielbiam moją czarną TT. Zwłaszcza za masaż głowy. Kiedy mam czas, szczotkuję nią włosy 50 razy w dół i 50 w górę. Wtedy czuję, że pobudziłam ukrwienie skóry głowy. I nie żałuję tego zakupu.
Blog w Spódnicy - Fashion Blog
Ja używam zwykłej, ale siostra mojego chłopaka ma TT, raz skorzystałam na próbę. Znacznej różnicy nie zauważyłam, ale z pewnością chodzi tu o długotrwałe stosowanie, po którym można dostrzec lepszy stan końcówek. Pewnie zainwestuję 🙂
Natalia
Ja daaawno temu kupowałam oryginalną jeszcze inną TT, która ma 'grawer’ imienia i nazwiska twórcy, o ile dobrze pamietam. I ta szczotka była rewelacyjna. Później kupowałam w Hebe i to była jakaś tragedia. Ciągnęło mi włosy i jest minimalnie mniejsza niz tamta… niestety teraz tamtej nie moge nigdzie dostac 🙁
Margerytka
W sumie minęły już 4 lata, odkąd kupiłam sobie TT, w międzyczasie kupiłam nową bo stara się nieco zużyła, ale nie wyobrażam sobie rozczesywania włosów jakąkolwiek inną szczotką. To co zauważyłam, że co prawda trochę włosów tracę przy czesaniu, ale moje końcówki po raz pierwszy od dawna są w tak dobrym stanie i mogę sobie pozwolić na noszenie jak dla mnie naprawdę długich włosów. I nie piszę się na podróbki, zwłaszcza że w Naturze ostatnio widziałam TT za nieco ponad 30 zł. Raz na kilka lat można spokojnie tyle wydać na szczotkę 🙂