Z dniem 1 września pogoda momentalnie przypomniała sobie o tym, że powinna przyjść już jesień. Słońce chowa się za chmurami, znów jest szaro i brzydko. Wakacje zniknęły w mgnieniu oka! Wracam z popołudniowej kawy zmarznięta i w dodatku po ciemku.
Usilnie szukam sposobu na przedłużenie doby. Zasuwam jak mały samochodzik, poprawiam magisterkę, zaliczam jedno spotkanie za drugim, jem na stojąco, myślę szybciej niż mówię i pomysły uciekają mi z głowy jak przez sito. Wiecznie jestem gdzieś spóźniona. Czasem wychodzę z
Pamiętam jeszcze nie tak zamierzchłe czasy, kiedy wcale się nie spóźniałam. Nie miałam problemu ze wstawaniem, ani punktualnym wychodzeniem z domu. Ostatnio jednak jest coraz gorzej. Im więcej mam czasu rano, tym większe prawdopodobieństwo, że nie zdążę i będę spóźniona.
Połączenie podartych jeansów i szpilek pokochałam miłością bezgraniczną. Jestem świadoma, że ostatnio pojawia się tego na blogu za dużo (a na dysku czekają kolejne 3 propozycje z tymi spodniami) ale za każdym razem nie mogę się powstrzymać, takie połączenie wydaje
Tak zwane ripped jeans lubiłam od zawsze. Kiedy w podstawówce skakałam po drzewach i grałam w piłkę z chłopakami takie spodnie były najbezpieczniejszą opcją - w końcu bardziej się nie podrą, a nawet jeśli, to nikt nie zauważy. Ucieszyłam się,