Ostatnio bardzo krytycznie patrze na siebie i swoje osiągnięcia w blogowaniu. Staram się obiektywnie ustalić przyczyny, dla których nie osiągam wyznaczonych sobie celów. Bardzo dużo nad tym myślałam i dzisiaj postanowiłam się z Wami podzielić tym, do czego doszłam. Może zmotywujecie mnie do zmian? A może Wy też tak macie?
Ile razy wujek Kominek powtarzał, że trzeba pisać (no i publikować) często, nawet jeśli wydaje nam się, że nie ma o czym? No ile? Obiecywałam sobie sryliard razy, że wreszcie wezmę sobie jego rady do serca. I co? Dziś post znów pojawia się po ponad tygodniu… Dość tego. Czas wprowadzić radykalne zmiany. A póki co?
Czas przecieka mi przez palce.
W niejednym poradniku czytałam, że wielcy ludzie wstają o świcie. Ci, którzy osiągnęli sukces zawsze budzili się kilka godzin przed pracą i poświęcali ten czas… sobie. Czytali mądre książki, samodoskonalili się. Może to banał, może nie, ale u mnie się sprawdza. Zawsze byłam typową sową, uczyłam się nocami i pisać teksty też zdecydowanie wolę nocami. Niestety późniejsze odsypianie do 10 sprawia, że mój dzień zaczyna się de facto w południe. Wiecie, zanim się ogarnę, kawa, owsianka itepe, robi się zwyczajnie późno. Dzień wydaje się pędzić jak szalony i nagle okazuje się, że narzeczony wraca z pracy a ja totalnie nic nie zrobiłam! Odkąd wdrożyłam program „wstaję o 7 i nie ma, że nie mogę” zauważyłam, że jestem bez porównania bardziej produktywna. Dzień nagle maksymalnie się wydłuża i okazuje się, że do południa już tyyyle zrobiłam! Super sprawa! Nie mówię, że wstaję razem ze słoneczkiem i stukam teksty na bloga, a wena to moja dziwka, ale nawet jeśli poświęcę te kilka zyskanych godzin czynnościom domowym, to zawsze jestem do przodu! A jeśli jesteście nocnymi markami jak ja (bo nie mówię, że już całkiem się przestawiłam, o nie), a Wasze łóżko wydaje się mieć własne pole magnetyczne, koniecznie przeczytajcie tekst Marysi – jak zostać rannym ptaszkiem.
W kółko wyobrażam sobie efekt końcowy moich starań.
Pewnie zastanawiacie się, co w tym złego. Otóż to, że wciąż o tym tylko marzę. Wiele razy słyszałam, że aby osiągnąć sukces trzeba mieć dokładnie zaplanowaną ścieżkę kariery od A do Z. Tak, faktycznie bardzo ważne jest mieć w życiu cel, jasno określony i możliwy do zrealizowania. Musisz wiedzieć, dokąd zmierzasz. Ale jeśli poświęcisz całą energię na dokładne planowanie drogi do sukcesu okaże się, że w tym miejscu zdążą już postawić autostradę! Celuj w księżyc, ale pamiętaj o budowaniu rakiety, która Cię tam zabierze, nie poprzestawaj na jej naszkicowaniu. Ja właśnie zbieram swoje narzędzia i biorę się do roboty!
Dużo obiecuję, mało robię.
Po see bloggers wróciłam tak naładowana energią, że można było mnie wykorzystać jako chomika w kołowrotku generującego energię elektryczną. Miałam plan na tysiące zmian, które chciałam wdrożyć natychmiast. Wiele z tych planów udało się zrealizować, ale część zwyczajnie uleciała. A mądrzejsi ode mnie mówili, żeby wszystko wprowadzać stopniowo… Cóż, może podejdę do tego jeszcze raz. Z perspektywy czasu wiem, że mądrzej by było rozpisać plan działania i dać sobie czas. Realizować go punkt po punkcie, a nie starać się nadrobić kilku lat w jeden dzień. Nie od razu Rzym zbudowano.
Prokastynacja gryzie mnie w dupę. Raz po raz.
Bardzo często zdarza mi się odkryć w czeluściach skrzynki pocztowej maila, o którym zupełnie zapomniałam. Najczęściej brzmi on „czekamy na pilną odpowiedź”, która z mojej strony nigdy nie nadchodzi. Obiecuję sobie, że odpiszę na pilną wiadomość jak tylko usiądę przed komputer, a potem? Odkładam i odkładam, aż totalnie o nim zapomnę. Nie chcę nawet wiedzieć, ile fajnych akcji mnie przez to ominęło! Zdecydowanie muszę skończyć z odkładaniem wszystkiego na wieczne jutro. Macie jakiś pomysł, jak się do tego zabrać?
zdjęcia: Monika Zacharewicz
sukienka/dress – River Island (bardzo stara)
torba/bag – Tory Burch via Shopbop
espadryle/espadrilles – Tory Burch via Shopbop
okulary/sunnies – Saint Laurent via Shopbop
Gobli.pl
Mi czasem brak chęci na wszystko oraz motywacji, ale staram się dożyć do moich celów. Nie jest to łatwe oczywiście, ale żeby dogonić marzenia trzeba zapierdzielać 😉 Życzę Ci, abyś znalazła swój „złoty środek” 🙂 Pozdrawiam :*
Ania
Ola, a co z pracą? może to będzie dobry motywator – u mnie działała zasada, że im więcej na głowie, tym większa mobilizacja. Niestety później mój wolny i nieregularny zawód sprawił, że ciężko ze wszystkim było. Teraz, mimo że znowu na etacie, nadal ciężko się mobilizować, ale próbuję – zasada małych kroków 😉
Aleksandra Najda
Posiadanie szefa i praca na etacie się u mnie nie sprawdza 🙂 no i zdecydowanie nie chcę byc prawnikiem 🙂
Marta
Zgadza się najważniejsza jest systematyczność! Nawet jeśli na Twój blog zerkają 2, 3 osoby dziennie! Powodzenia i wytrwałości. Stylizacja super! Sukienka bardzo urocza i dziewczęca. pozdrawiam:)
Seoit
Bardzo ciekawie przedstawione problemy w trakcie blogowa, zwłaszcza przy już większym ruchu. Od siebie dodałbym, że częstym złym nawykiem jest nie dbanie o to jak Google widzi stronę, a można o to zadbać w dużym stopniu przestrzegając kilku prostych zasad. Na przykład by główny tytuł na stronie był elementem (h1) a na tym blogu jest (h2), żeby śródtytuły były elementami (h2,h3 lub h4 a na przykład we wpisie: https://aleksandranajda.com/jak-przedluzyc-trwalosc-ubran-co-zrobic-zeby-nasze-ubrania-zyly-dluzej/ są one tylko pogrubieniami. Po fakcie poprawianie tego zabiera czas a przy wdrażaniu ich przy pisaniu można by tego uniknąć. Więcej tego typu darmowych porad można znaleźć we wpisie: http://seoit.pl/seo/optymalizacja-tresci-artykulu-pod-katem-seo/. Pozdrawiam.