Sobota upłynęła nam pod znakiem dyni. Wszystko za sprawą małego przystojniaka, Oliwierka, którego widzicie poniżej. Stali czytelnicy wiedzą, że jest to synek mojej przyjaciółki, którego jestem dumną mamą chrzestną. Wczoraj stałam się pełnoetatową supernianią, musiałam więc zaplanować cały dzień pod kątem trzylatka. To było prawdziwe wyzwanie! Z pomocą przyszła modnakomoda, która zaproponowała wyprawę do pomarańczowej krainy, czyli Dyniowej Farmy w Powsinie. Oliwierek uwielbia jesień, dynie i zwierzątka, więc był to strzał w dziesiątkę! W dyniolandii można bawić się w sianku (chociaż jest też huśtawka i trampolina), karmić cielaczka, owieczkę, króliki, kury i małe świnki! Była to niesamowita przygoda nie tylko dla Olka, ale i dla nas (tak, my też kochamy zwierzątka a nasze wewnętrzne dzieci nie zginęły w głębi dorosłego życia). Farma działa do 31 października, więc pospieszcie się, jeśli chcecie zabrać tam swoje pociechy!

Moje nowe kaloszki (MICHAEL by Michael Kors via Shopbop) sprawdziły się idealnie w jesiennym błotku. Okazały się bardzo wygodne i całkiem ciepłe, co było szczególnie istotne podczas opieki nad aktywnym dzieckiem. Miałam w tym roku zainwestować w Huntery, ale cieszę się, że tego nie zrobiłam. Te były tańsze i zdecydowanie bardziej mi się podobają! Ostatnio pojawiła się też wersja całkiem zimowa, ocieplana no i torba Jet Set w tym kolorze (Merlot). Niesamowicie mnie kusi, jest piękna na żywo, ale trzecia taka torba to już raczej przesada. Wam za to serdecznie polecam (klik)!

Kalosze już napisałam skąd,

płaszcz/coat – TUTAJ/HERE lub podobny tańszy tutaj

spodnie/pants – Frontrowshop (już ich nie ma)

puchaty sweter/fluffy sweater – second hand (atmosphere)