Top
  >  Lifestyle   >  ZARA prawdziwa historia sukcesu: Człowiek, który stworzył Zarę

Pytaliście na Instagramie, co sądzę o książce Człowiek który stworzył Zarę, czy warto ją kupić. Dziś mam dla Was kilka słów o tym „dziele”, chociaż recenzją bym tego wpisu nie nazwała.

NIE KUPUJCIE TEGO.

IMG_1117

Autorka biografii jest dziennikarką. Przyzwyczajona jest najwyraźniej do krótkich form wypowiedzi. Całą historię, zawartą w tej książce, można by spokojnie umieścić na kilku stronach. Ale przecież miała być książka, nie? Być może rozpieścił mnie Jason Hunt i jego styl, dzięki któremu nawet poradniki dla blogerów czyta się jednym tchem, ale wydaje mi się, że w pisaniu biografii nie chodzi o to, żeby czytelnik usnął i zaślinił książkę. O’Shea już we wstępie wielokrotnie podkreśla, że Ortega bardzo ceni sobie swoją prywatność i nie chciał, aby żadna książka o nim powstała. Autorka cieszy się, że po wielu latach starań, bohater zgodził się na jej napisanie. Cóż, widać. Wielokrotnie powtarzane są te same fakty. Podczas czytania pierwszych 40 stron przeczytałam więcej wzniosłych epitetów odnoszących się do Ortegi, niż obietnic wyborczych podczas kampanii prezydenckiej. Od nadmiaru wazeliny rozbolały mnie zęby. Żeby była jasność, nie umniejszam twórcy Inditexu sukcesu, w końcu kupiłam tę publikację, żeby czegoś się od niego nauczyć. A jedyne czego się nauczyłam, to co oznacza skrót Inditex. Jest to jedna z niewielu biografii (i ogólnie książek) której nie doczytałam do końca. Być może wiele straciłam a wszystkie cenne jak złoto porady znajdują się na samym końcu. Ale jeśli trzeba zmuszać się, niczym do nauki prawa administracyjnego, do przeczytania pierwszych 90% książki tylko po to, aby dobrnąć do bezcennej końcówki, to chyba nie jest to dobra pozycja.

Jeśli oczekujesz praktycznych porad, jak z pucybuta stać się milionerem, to nie kupuj tego dzieła. To jest tylko kolejna nic nie wnosząca historia pucybuta, który stał się milionerem.

post a comment