Top
  >  Moda   >  MICHAEL Michael Kors Selby medium satchel – recenzja torebki

selby recenzja

Na blogu dawno nie było torebkowych wpisów. Po części dlatego, że są nudne, a po części dlatego, że od kilku lat trzymam się tych samych, sprawdzonych modeli toreb, o których już Wam pisałam. Post o tym, jak rozpoznać podróbkę Selmy Michael Kors cieszy się ogromną popularnością i wciąż dostaję o ten model najwięcej pytań. Dzisiaj postanowiłam pochwalić się nowym nabytkiem z Shopbopa, przede wszystkim dlatego, że dawno żadna torba tak świetnie mi się nie sprawdziła i chciałam Wam ją szczerze i od serca polecić. Zdjęcia zrobiłam już w maju, ale przed dodaniem tego wpisu chciałam ją porządnie przetestować w każdych warunkach. Jej zdjęcia w stylizacji możecie obejrzeć tutaj.

recenzja torebki michael kors selby różowa Po pierwsze praktyczna.

Od dawna szukałam torebki, która będzie na tyle mała, żebym nie wpakowała do niej połowy domu, ale z drugiej strony na tyle duża, żeby pomieścić książkę. A jak wiecie czytam dużo. W kolejce do lekarza, w tramwaju, w metrze i stojąc w korku w Dolinie Służewieckiej. Książka musi być w torebce zawsze. Selby te najważniejsze kryteria właśnie spełnia. Dodatkowo sama w sobie nie jest ciężka, jak na przykład model Hamilton i ma kilka bardzo wygodnych kieszonek w środku. Pasuje do większości letnich i wiosennych stylizacji.

Po drugie wygodna.

Można nosić ją w ręku, na ramieniu lub jako crossbody. Dzięki swoim rozmiarom i lekkości nie przyprawia mnie o ból ramion. Miękka, świetnie wykończona skóra nie wbija się w ciało. Nie wiem ja Wy, ale ja widzę same plusy!

Po trzecie piękna.

Ten kolor to strzał w dziesiątkę! Lekki, dziewczęcy i pastelowy podkreśli każdą kobiecą stylizację. Nie jest przesłodzony. Prosty i klasyczny design troszkę a’la Hamilton sprawia, że torebka nadaje się zarówno na co dzień jak i do biura. Dodatkową (moim zdaniem) zaletą jest fakt, że ten model jest bardzo mało popularny. Pewnie nawet nie sprzedają jej podróbek na Aliexpress! Fajnie, nie?

Po czwarte wytrzymała.

Całe lato nosiłam ją niemal tak często, jak błękitnego jet seta. Oprócz lekkiego zabrudzenia (od jeansów?) po wewnętrznej stronie nic się z nią nie stało. Warto dodać, że wyrosłam już chuchania i dmuchania na torebki. W końcu to tylko rzeczy i dojrzałam do tego, żeby tak właśnie je traktować. Z szacunkiem, ale bez przesady. Jeśli chodzi o trwałość tkaniny, to faktycznie nie przeszłaby wszystkich crashtestów jak jet set. Wynika to z jednej zasadniczej różnicy – nie jest to skóra saffiano, tylko delikatna cielęca. Mimo to do dzisiaj nie udało mi się jej jakoś znacząco porysować czy uszkodzić. Trzyma się nieźle!

nowa torebka michael by michael kors selby satchel

Swoją wymarzoną Selby upolowałam w dobrej cenie tutaj. Polecam przeglądać i czekać na przeceny, które wyczuwam pojawią się już wkrótce!

Comments:

post a comment