Top
  >  Podróże   >  Co można kupić na Khao San Road w Bangkoku?

Czas w Azji jest dość specyficzny. Zapiernicza z podobną prędkością, co my z Anią uciekając przed szczurem (albo dzisiaj – wężem wodnym). Wydaje mi się, że dopiero lądowałam w Phuket, a jestem tu, w Tajlandii, już ponad miesiąc! Zdążyłam zobaczyć tyle pięknych miejsc i zjeść tyle przepysznych potraw, że sama nie mogę w to uwierzyć. Czasu na pisanie mam niestety za mało w stosunku do nawału informacji i zdjęć, którymi chciałabym się z Wami podzielić! Wykorzystuję wiec każdą sekundę (ten tekst piszę czekając na metro w Bangkoku). Jesteśmy w stolicy dopiero drugi dzień a już zdążyliśmy zaliczyć kilka ważnych miejsc. Niektóre z nich widzieliśmy w zeszłym roku, inne są dla nas kompletnie nowe. Wiem, że wiszę Wam jeszcze tekst o Kuala Lumpur i Kambodży, ale obiecuję, że nadrobię to po powrocie do Phuket. Dziś „na ciepło” relacja z najbardziej kolorowego i fascynującego miejsca w jakim byłam. Khao San Road w Bangkoku tętni życiem chyba o każdej porze dnia i nocy. Można tam znaleźć zarówno ubrania i biżuterię, typowe turystyczne pamiątki, jak i pyszne jedzenie i świeże soki. Na amatorów egzotyki czekają smażone skorpiony i larwy niezidentyfikowanych robali. Również smażone jeśli to coś zmienia. Można nawet zrobić sobie tatuaż (chociaż nie wiem kto się na to decyduje w takim miejscu). Mimo tłoku i duchoty oraz charakterystycznego dla Bangkoku smrodu, biegających szczurów i tym podobnych atrakcji, Khao San Road to jedno z moich ulubionych miejsc w tym mieście. Zobaczcie dlaczego!

Główną atrakcją Khao San Road jest jedzenie w ulicznych budkach i dość tanie ubrania. Krótkie spodenki, w sam raz na wakacje można kupić już od 100 bahtów czyli około 11 zł. Kolorowe stoiska zachęcają do zakupów! Oczywiście można łatwo wytargować korzystniejszą cenę.  Tu akurat widzicie tatuaże z henny, ale studia tatuażu również rzucały się w oczy.  Tak wyglądała jedna z najładniejszych knajpek na Khao San Road. Najbardziej popularne są tam stoiska na kółkach, na których obwoźni handlarze sprzedają pad thaie, noodle (zupy) czy grillowane mięso.  Tutaj cukierki. W tamtym roku kupiłam takie o smaku duriana, chociaż samego owocu jeszcze nie miałam okazji spróbować. Cukierków nie polecam, śmierdzą jak zdechła ryba, a smakują jak czosnek z mlekiem. Nie na darmo mówi się, że zapach duriana dla europejczyków jest nie do zniesienia! Tutaj w słoiczkach widzicie maść tygrysią, której miejscowi używają do smarowania obolałych miejsc. Jest rozgrzewająca i działa świetnie nawet na zakwasy.
 A tu Pani sprzedaje kupony lotto! Wiecie, że buble tea pochodzi z Azji? Tutaj możecie kupić pyszną herbatę z tapioką za niecałe 4 zł. W Tajlandii aż roi się od podróbek. Możesz tu kupić podrabiane Ray Bany, koszulki Adidasa, superstary czy torebki wszelakich projektantów. Mój stosunek do podróbek powinniście już znać, chociaż nigdy jednoznacznie nie wypowiadałam się na ten temat na blogu. Na pewno kiedyś pojawi się o tym wpis na blogu. Wracając do Khao San Road mogę jedynie dodać, że podróbki jakie tu spotykam są słabej jakości w porównaniu do oryginałów i chociaż na pierwszy rzut oka faktycznie są podobne do tego, co udają, to wystarczy chwilę dłużej zawiesić na nich wzrok i wiadomo już, że oryginalne nie są. Posiadacze markowych produktów tym bardziej szybko zauważą wszystkie różnice. Moim zdaniem nie warto kupować takich rzeczy, narażając się na śmieszność. Jeśli szukacie tańszego i sprawdzonego źródła markowych produktów to polecam kupować ze stanów (szczególnie polecam sklep Shopbop). Czas oczekiwania na przesyłkę to około 3 dni, często są jakieś promocje i można tam kupić nie tylko bardzo drogie rzeczy, ale też takie produkty jak bieliznę Calvina Kleina czy Ray Bany.

Comments:

  • Pier

    22 grudnia, 2016

    Oglądam jak jakąś bajkę 🙂 Niesamowita wycieczka, podziwiam za odwagę 🙂

    reply...
  • 22 grudnia, 2016

    Cudowne zdjęcia 😀 Nastrajasz bardzo wakacyjnie! Ja marzę o Londynie ♥

    reply...
  • Basia

    22 grudnia, 2016

    Przepięknie tam! Zachwyciłam się tymi spodenkami, cóż, za 11 zł bym kupiła, u nas już mają mniej śmieszne ceny :c
    A i maść tygrysią mamy, kojarzę maluteńkie (tyci-tycie) pojemniczki metalowe. Ale czy to maść tygrysia na pewno, czy nie jakiś dragon, to już nie wiem 😀
    Wracam oglądać zdjęcia jeszcze raz, przepięknie ♥. Strasznie zazdroszczę, bawcie się dobrze!

    reply...

post a comment