Top
  >  Lifestyle   >  4 pomysły na to jak zadbać o siebie zimą

Na moim instagramie wciąż pojawiają się zdjęcia z przepięknej i ciepłej Azji. Uwielbiam tu być, uwielbiam fakt, że w tym roku nie doświadczę zimy, która (pomimo świąt i moich urodzin) jest najbardziej znienawidzonym przeze mnie okresem w roku. Zawsze byłam zdania, że powinnam była się urodzić w znacznie cieplejszym klimacie! Ciągle dostaję też od Was wiadomości o tym, jak bardzo chcielibyście tu do mnie dołączyć i jak doskwiera Wam nasza polska zima. Wysyłam Wam ciepło i słońce na snapie (chociaż akurat przez ostatni tydzień pogoda jest koszmarna), ale zdaję sobie sprawę, że to jednak za mało. Postanowiłam więc podzielić się z Wami moimi sposobami na radzenie sobie z jesienno-zimową chandrą. Z pewnością stosowałabym je także w tym roku, gdybym była w kraju!

Zimowa dieta

Nie bójcie się tu słowa dieta, absolutnie nie będę Was namawiać do jedzenia kurczaka na parze z ryżem! Nie znam się na tym i nigdy nie byłam na specjalnej, ułożonej diecie, a słowem tym określam zwyczajnie sposób odżywiania się, który zmienia się u mnie w zależności od pory roku. I tak latem głównym składnikiem mojego posiłku są owoce i woda, na których mogę przeżyć cały dzień (chociaż wiem, że to niby niezdrowo, ale paradoksalnie ja czuję się wtedy najlepiej!), a przy tym dostarczyć organizmowi zapas witamin, natomiast zimą stawiam na posiłki, które literalnie ogrzeją mnie od środka, a przy tym uchronią przed przeziębieniem. Przepisów na typowo zimowe dania w sieci jest całe mnóstwo, nie będę ich więc przepisywać. Szczególnie polecam Wam tekst >jedzenie, które pomoże Ci przetrwać zimę< oraz >po co jeść imbir?<. Swoją drogą, właśnie nadaję do Was znad paczki pysznego, kandyzowanego imbiru w cukrze, który przywiozła mi Ania i od razu gardło boli nieco mniej. Od siebie dodam jeszcze, odnośnie jedzonka, że zimą zwracają się trudy włożone w produkcję przetworów. Nic tak nie wzbogaca smaku gorącej herbaty, jak sok z pigwy albo syrop z kwiatu czarnego bzu. I jeszcze ta duma, że zrobiło się go własnoręcznie… Warto!

Domowe spa

Nic tak nie raduje serca i duszy kobiety jak odrobina czasu dla siebie. Zimą szczególnie warto zadbać o ciało i zmysły. Oznacza to nie tylko ćwiczenia i smarowanie się kremami, chociaż kremem ze zdjęcia zdecydowanie mogłabym się smarować bez przerwy, ale też chwile tylko dla siebie, chwile relaksu i dopieszczanie się w każdy możliwy sposób. Ostatnio, dzięki niesamowitej Tajlandii (oraz marce Smile Makers) stałam się fanką masażu. Kultura masażu w Tajlandii jest bardzo bogata, panie masażystki w dzień zachęcają do odwiedzania ich salonów wszystkich przechodniów, za to w nocy, oferują swoje usługi ze „szczęśliwym zakończeniem” tylko panom. Seks w Tajlandii nie stanowi absolutnie żadnego tematu tabu, a satysfakcja z doznań erotycznych jest dla nich tak samo ważna, jak satysfakcja z jedzenia tych wszystkich przepysznych potraw. I chociaż siedzę nad tym tekstem już kilka godzin (piszę-kasuję-piszę-kasuję), to w zasadzie nie rozumiem dlaczego my Polki nie mówimy i nie piszemy o pewnych rzeczach otwarcie (rozmawiamy ze sobą o podpaskach a o seksie nie, fuck logic). Wspomniana wyżej marka Smile Makers produkuje stylowe gadżety wzbogacające życie erotyczne. W swojej ofercie mają nie tylko wibratory, ale i subtelne masażery do zabawy we dwoje. Po takim masażu oboje możecie mieć więcej uśmiechu i pozytywnej energii. Dostałam w prezencie różowego strażaka. Sama nie wiem, czy najbardziej podoba mi się to, że produkty Smile Makers są estetyczne (serio, widziałyście kiedyś ładne gadżety erotyczne? Bo ja nigdy), dyskretne i delikatne, czy to, że praktycznie nikt nie zdecydował się Wam o nich napisać. Dodatkowo nie musicie chodzić po obleśnych sklepach w ich poszukiwaniu. Są dostępne w Rossmannie (jeśli się wstydzicie, zawsze zostaje dostawa online) możecie je też zamówić >na stronie<, przychodzą zapakowane dyskretnie, więc taką paczkę może Wam nawet odebrać babcia ;). Jeśli zapiszecie się do newslettera dostaniecie niespodziankę!

Substytut słońca

Odkąd po raz pierwszy wybrałam się na krótkie wakacje w sezonie jesienno-zimowym, zmieniło się moje życie! Wakacje latem wydają mi się od tamtej pory takim marnowaniem słońca. Jeśli masz możliwość zaoszczędzić urlop i pieniądze, koniecznie chociaż raz skorzystaj ze słońca zimą. Skróci to czas oczekiwania na wiosnę i da wrażenie, że lato jest znacznie bliżej. Pozwoli odpocząć od wiecznego mroku polskiej jesieni, zimna i smrodu z kominów. Co najlepsze, to nawet niekoniecznie musi być droga impreza! Zobacz koniecznie tekst Marty >Malta w Listopadzie<. Słoneczny listopad można zorganizować sobie w bardzo przystępnej cenie. Jeśli jednak okoliczności nie pozwalają Ci na urlop, skorzystaj z lampy kwarcowej lub nawet solarium. Zazwyczaj nie jestem zwolenniczką tego typu rozwiązań, ale muszę przyznać, że zimą, kiedy mój nastrój jest z dnia na dzień coraz gorszy, lampa kwarcowa okazuje się idealnym antidotum. To taki mój mały substytut słońca, który pozwala oszukać organizm. Pewnie będziecie pytać o narzutkę, więc od razu dodaję więcej zdjęć i >link<. Jest z SheIn, jestem bardzo zadowolona z jej jakości i jak dotąd sprawdza mi się świetnie podczas każdej podróży. W Bangkoku nosiłam ją codziennie, ale Bangkok to temat na osobne wpisy.

Ćwiczenia

Sami dobrze wiecie (jeśli czytacie mojego bloga przez dłuższy czas), że nie przepadam za wysiłkiem fizycznym. Leń ze mnie, nie lubię się męczyć. Wiem jednak doskonale, jak aktywność fizyczna wpływa na mój organizm i wiem, że jest to wpływ zdecydowanie pozytywny. Zimą, kiedy energii do życia mamy zdecydowanie mniej, warto wprowadzić w swoją codzienną rutynę jakiś dowolny, preferowany sport. Po wysiłku będziesz mieć zdecydowanie więcej energii do działania i chęci do życia, ogólnie. Czasem warto się zmęczyć, żeby potem czuć się lepiej. Wiosną zaczęłam ćwiczyć jogę (zobacz wpis >joga kundalini w domu<) i mam zamiar wrócić do tego w Tajlandii, chociaż póki co zadowalam się siłownią i (głównie) basenem. Nie wiem dlaczego do tej pory myślałam, że po pływaniu nie można mieć zakwasów. Teraz już wiem, że zdecydowanie można.

A jakie są Wasze metody na przetrwanie zimy?

Comments:

  • 7 stycznia, 2017

    <3 Czytałam wpis wcześniej, ale napiszę jeszcze raz – świetnie napisane!

    reply...
  • 9 stycznia, 2017

    Mnie też obecnie bardzo ratuje imbir, a dokładniej moje wiecznie zmarznięte dłonie i stopy, brrr. Bardzo fajny tekst! Przez pierwsze zdjęcie nabrałam ogromnej ochoty na oscypki z żurawiną albo chociaż jakimś żurawinowym dżemem 😀 Dzięki za link :*

    reply...
    • 11 stycznia, 2017

      Dziękuję! Na pierwszym zdjęciu akurat jest dżem z mirabelek, który sama zrobiłam! Męczyłam się godzinami zbierając mirabelki nad jeziorem, ale było warto! 😀

      reply...
  • Monika

    12 stycznia, 2017

    Świeetny wpis Ola <3

    reply...

post a comment