To prawdopodobnie będzie jeden z najkrótszych tygodników w historii bloga, jeśli nie najkrótszy w ogóle. Piszę go dla Was w samolocie, w notatniku iphona, gdzieś pomiędzy Phuket a Kuala Lumpur, siedząc pomiędzy wciągającym gluty panem w stylówce na Jezusa, a